W głębi lasu...
Tekst: Alicja Szulborska
Domownicy przekręcają się z boku na bok i zapadają w głęboki sen, kiedy Matylda wciąga na siebie dres i najciszej jak tylko potrafi schodzi po schodach. Skrada się niczym mała myszka, która nie chce być usłyszana przez kota. Przekręca klucz w zamku i wybiega w ciemność.
Powietrze jest przyjemnie rozgrzane. Pachnie kwiatami, trawą i miętą rosnącą w ogródku. Gdyby nie księżyc, zawieszony wysoko nad głową, to mogłaby powiedzieć, że to jeden z gorących, letnich dni.
Idzie przed siebie. Zarośla okala nieprzenikniona ciemność, na niebie iskrzą się tysiące gwiazd, a z pobliskiego lasu dobiegają tajemnicze dźwięki.
Ciekawość. Nie może z nią walczyć.
Nie zna dokładnego miejsca. Kieruje się instynktem i dziwnymi (niepokojącymi?) odgłosami wydobywającymi się z głębi ciemności. Skrada się niczym łowca lub zwierzę, które nie chce być zauważone.
Tymczasem otaczający ją świat wybudza się ze snu i nie zamierza zachowywać się cicho. Teraz może być sobą i przestać udawać, że jest martwy. Zaczyna łapczywie i głośno oddychać, wydaje z siebie różne odgłosy, porusza się.
Matylda nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie czy to, co słyszy, jest złudzeniem czy też prawdą. Wie jednak, że jeśli tego nie sprawdzi i nie dotrze do miejsca znajdującego się gdzieś w głębi lasu, nie zazna spokoju.
Idąc przed siebie przypomina sobie sen. Znajduje się na polanie. Jest środek nocy. Przeraża ją ciemność przypominająca zawiesinę. Nic nie widzi. Czuje się ślepa. Co chwila potyka się. Upada. Opiera drżące dłonie o ściółkę i stara się podnieść. Po kilku próbach stoi. Wiatr podwiewa cieniutką koszulę nocną. Z lewego oka zaczynają płynąć łzy. W środku czuje nieprzyjemny uścisk. To strach. Paniczny. Przenika ciało na wylot. Zamiera. Zamyka i otwiera oczy. Nic nie pomaga. Wtedy ją słyszy. Tuż za nią, przeraźliwie pohukuje sowa. Matylda upada na kolana. Dobiega ją odgłos kroków, a może to nie są kroki… Niczego nie jest pewna. Ktoś lub coś zbliża się. Wiatr się wzmaga. Chłosta ją boleśnie po policzkach, biczuje po plecach. Wtedy budzi się.
Tymczasem jest coraz bliżej miejsca, z którego dochodzą tajemnicze odgłosy. Przelotnie spogląda na dłonie. Trzęsą się jak u alkoholika. Splata palce i odmawia modlitwę do anioła stróża. Nie wie po co to robi, ale coś w środku podpowiada jej, że to, co kryje leśna polana nie jest niczym dobrym.
Popychana przez własną podświadomość wchodzi do lasu. Miejsce, które za dnia jest przyjazne, teraz ma w sobie coś złowrogiego. Jakby było pełne mrocznych tajemnic. Najdrobniejszy szelest, powiew liści, dźwięk, sprawia, że jej serce na moment przestaje bić. Co chwila spogląda przez ramię. Krzyżuje ręce na klatce piersiowej i wpinając paznokcie w przedramiona posuwa się do przodu. Prawie nie oddycha, kiedy staje na niewyobrażalnie wielkiej polanie. Okryta płaszczem ciemności sprawia upiorne wrażenie.
Matylda obraca się wokół własnej osi. Coś ją niepokoi. Nie wie tylko co to jest. Przygląda się otoczeniu i nagle zdaje sobie sprawę, że odkąd była tutaj ostatnio, miejsce zmieniło się. Kiedy nieoczekiwanie mała szyszka spada jej pod nogi zdaje sobie sprawę, że wokół polany powinny rosnąc same dęby, a tak nie jest. Otaczają ją teraz smukłe, stare sosny, świerki i olchy. Przeciera oczy.
– Chyba śnię… – szepcze.
W tym samym czasie, kiedy z wrażenia przykłada dłoń do ust, w zaroślach coś się porusza.
– Tam coś jest…
Czuje ukłucie w sercu. Przez ciało przebiega fala dotkliwego zimna. Jest to coś podobnego do uczucia obłożonego ciała lodem. Z lewego oka płyną łzy. Jedna po drugiej cichutko osuwają się po policzkach, ocierają o linie ust i opadają na dłonie w tej chwili przyłożone do twarzy.
Braknie jej tchu.
Kiedy wciąga leciutko powietrze z krzaków wyskakuje ona. Maleńka, równie przestraszona i jednocześnie zainteresowana nieznanym przybyszem, sarenka. Dziewczynka od razu spostrzega, że to piękne stworzenie kuleje na jedną nogę.
Nie spuszczając zwierzęcia z oczu opiera się o pień sosny i łapczywie zaczerpuje powietrze w płuca. Wdech i wydech. Ciepłe łzy, które teraz spływają jej po policzkach są wyrazem radości.
– To tylko ranne zwierzę.
Po chwili wytchnienia podnosi się i co sił pędzi do domu prosić domowników o pomoc maleńkiej sarence.
Dąbrowa Michałki, maj 2012 roku
O autorce:
Alicja Szulborska – urodzona w 1986 roku na Podlasiu. Autorka opowiadań i wierszy. Lubi zanurzać się w wyobraźni, leniuchować na łonie natury (najchętniej w górach i rodzimych stronach), zakochiwać się w nowych miejscach, pracować w ukochanym ogrodzie, zbierać kartki z kalendarza i oczywiście czytać.
Dotychczasowe publikacje:
• Tajemnicze zajście w Dębach i inne opowieści, ebook, RW2010, Poznań 2015.
• Skazańcy, ebook, RW2010, Poznań 2015.
• Mężczyzna z fajką, ebook, RW2010, Poznań 2014.
• Tajemnicze zajście w Dębach, ebook, RW2010, Poznań 2014.
• Uwiedziona przez księżyc. Ostatnia historia z ludzkiego życia Benity, ebook, RW2010, Poznań 2014.
• Paczka z Chin [online], eChiny.pl, 2011. Dostępny w Internecie: http://echiny.pl/kultura/legendy%E4%BC%A0%E8%AF%B4/paczka-z-chin/ (odczyt: 29.01.2020).
• Rozterka młodej Myśli, [w]: Słowami w serce, sercem w słowa, Solaris, Czelabińsk 2010.
Znajdziesz ją na: https://laboratoriummysli.wordpress.com/